Znacie to uczucie, idąc na pierwsze w zajęcia w semestrze? "Będę chodziła na wszystkie wykłady!", "będę notować wszystko na bieżąco" albo moje ulubione: "zdam wszystko w pierwszym terminie".
Ja należę do grupy osób robiących wszystko na ostatnią chwilę. Motywacji wystarczy mi maksymalnie do drugich zajęć, na trzecie nie zawsze już dochodzę... Największym motywatorem dla mnie jest świadomość, że zostało mi już niewiele czasu, że następnej szansy już nie będzie.
Zawsze podziwiałam osoby, które w szkole czy na studiach prace odrabiały na czas a nawet kilka dni przed, do egzaminów i sprawdzianów uczyły się systematycznie i z dużym wyprzedzeniem. Ja po wielu próbach już wiem, że w moim przypadku jest to nie do zrobienia... Myślę, że nie można powiedzieć, że ktoś jest gorszy, czy któraś z tych dróg. Oby była skuteczna ! Każdy z nas jest inny, każdy wybiera inne metody, świadomie czy nie. Ważne, by wszystkie decyzje podejmować świadomie i brać za nie odpowiedzialność.
Takie moje przemyślenia znad notatek do kolejnego terminu egzaminu :))
A wszystkim studentom życzę powodzenia w najbliższej sesji !
Studia skończyłam już wieki temu, ale przekładanie rzeczy na jutro pamiętam jakby to było wczoraj:)
OdpowiedzUsuńhttp://zycienienabogato.blogspot.com/
ja już przestałam się łudzić, że będzie inaczej :)
UsuńJa też robię wszystko na ostatnią chwilę i żyje mi się z tym bardzo dobrze. :) Wydaje mi się, że to nie jest aż takie złe, jeśli bez problemu się wyrabiasz i robisz to, co nalezy z bardzo dobeym efektem. ;)
OdpowiedzUsuńdokładnie ! :) ja już przywykłam i nie próbuję tego zmieniać :)
OdpowiedzUsuń